muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Tomasz Kubiak - Out of Environment Space

Tomasz Kubiak

Out of Environment Space

rok wydania: 1994

Najpierw był solowy debiut kasetowy w 1994 roku. Płyta CD z 2000 roku, została od nowa zmiksowana i różni się trochę od wydania z kasety, są inne czasy. Na kasecie są dwie długie suity, zaś na płycie przypisano im indeksy dwunastu kompozycji.
Płytę otwierają tajemnicze "bladerunnerowskie" odgłosy przyszłości i wprzęgnięte w nie syntezatorowe wokalizy. Po chwili mieszanka doniosłego chóru z brzmieniem organ spleciona dość gwałtownymi wejściami zestawów szumów i świstów tworzy pompatyczno romantyczny klimat. Po delikatnościach, organy stopniowo coraz mocniej zaznaczają swoją obecność aż do zadęcia we wszystkie piszczałki i wchodzimy w Part 2, do którego pierwsza część jest wyraźną introdukcją. Znowu zestaw ozdób w postindustrialnym brzmieniu i wreszcie organy wygrywają motyw przewodni. Nerwowa melodia wsparta vangelisowskim podkładem powtarzających się basowych tonów, nagle przechodzi w bardzo naturalny sposób poprzez dodanie sekwencji w NBS. Całość tworzy doniosłą atmosferę gdzie szczególnie wyróżniłbym brzmienie organów, które nadają całości patetyczności i uszlachetniają jej brzmienie. Ściana berlińskich dźwięków z melodyjnym zrębem konstrukcji brzmi arcyciekawie i intrygująco jako świeży zabieg odmładzający ducha typowego „berlina". Teraz to już nic nowego, choćby Gert Emmens ale pamiętajmy że to był 1994 rok! Kosmiczno technoidalne efekty wprowadzają nas w Part 3 gdzie vangelisowskie zawijasy uzyskujemy w korelacji z muzycznym tematem przypominającym wprowadzenie do serialu SF „Star Trek". Znowu muzyka wytwarza pewien rodzaj atmosfery może nie zagrożenia ale napięcia gdzie świetnie wykorzystano parę taktów fortepianowych i ciekawy podkład. W połowie utworu dochodzi rozmiękczający ten nastrój łagodnymi dźwiękami sekwenser i mamy kolejna porcję „Neue Berliner Schule". Króciutki Part 4 to właściwie kontynuacja wcześniejszego tematu ze zmienioną barwą syntezatorów i podkładem ze stringów a pominięciem sekwencji które prawie niesłyszalnie snują się w tle. Part 5 ciągnie ten temat i ponownie na pierwszy plan powraca sekwensyjność . W tych trzech utworach słychać najwyraźniej że na kasecie stanowiły integralną całość gdzie wszystkie utwory z płyty były zamieszczone jako dwie suity na stronach A i B. Nadal pozostajemy w kręgu melodyjnego NBS gdzie Kubiak używa miękkich, nie nachalnych barw i mimo ze jest w miarę głośno jest zarazem intymnie... Pod koniec tej części następuje przygotowanie do odbioru kolejnej kompozycji. Part 6 to po prostu majstersztyk nastroju. Dawkowanie atmosfery znakomicie wzmacniane wejściami kolejnych brzmień syntezatora tworzy utwór nietuzinkowy który śmiało można nazwać arcydziełem, jedną z najpiękniejszych kompozycji polskiej el muzyki podług moich ocen. Dla mnie brzmi jak pełna radości kolęda bez słów. Ale można ją odbierać wielowarstwowo. Wysokie, dźwięczące tony, feerie przelewających się barw naśladujących jakby spadające gwiazdy, wzmocnione syntezatorem a następnie brzmieniem organ, świetnie imitują piękno i potęgę ugwieżdżonego zimowego nieba widzianego z górskiej polany lub ogromu wszechświata w wizji fajerwerków tworzących się w kosmosie planet. Za pomocą właściwie prostych środków Kubiak ukazuje swą maestrię wydobywania z melodii niezapomnianych wrażeń estetycznych zdolnych poruszyć zadziwionego słuchacza. Całość przy końcu ginie w świstach i terkotach wpadając w wichrowe szumy wyznaczające uspokojenie aury w kolejnej kompozycji. Otaczają nas błogie dźwięki wprowadzające klimat spokoju i błogostanu, oparty na pojedynczej powtarzanej frazie, fantomowych chórkach i wirujących wokół nas samplach z zaskakującym crescendo z sekcją smyczkową i kotłami w roli głównej, wprowadzającymi do Part 8, kontynuującym naznaczoną linie melodyczną z wykorzystaniem m.in. werbli nadających całości większej dawki energii i swoistej doniosłości z lejącymi się zestawami
syntezatorowych pasaży ponownie z głośnym, pełnym emocji finałem. Part 9 brzmi po nim niczym cisza w uszach po solidnej porcji decybeli. Łagodny flet plus zestaw świdrujących sampli, zastępuje wysunięty na czoło chór w stylu Tomity. Part 10 powtarza i kontynuuje część 9 z tym, że w bardziej patetycznym nastroju z wyłaniającym się wyrafinowanym, wyszukanym brzmieniem syntezatora wcześniej zapętlonym jako podkład a na pierwszym planie artysta snuje solówki, aż nastrojowa prawie smutna melodia ginie w girlandach ozdób. Part 11 to jakby przebojowe wpadające w ucho dzieło, gdzie artysta znowu postawił na powtarzalność ciekawego motywu który przyobleka wielością różnorakich składników tworzących ciekawą fakturę tej kompozycji. Part 12 to znowu te wietrzne zabawy na wstępie i znowu obrazowanie a przynajmniej barwa syntezatora przypominająca chórki Tomity ten zwiewny nastrój zostaje zburzony przez dramatyczne wejście dostojnych brzmień organów nadających zamykającej kompozycji dużej dawki mocy i patetyzmu podsumowując całość wydawnictwa w interesujący, zapadający w pamięć sposób.
Ekspresywny, pełen nieukrywanych emocji i dynamiki styl, czasami „noir", etapami wyciszony do subtelnych melodii, gdzie sekwencyjne pulsowanie miesza się z gotyckim romantyzmem reprezentowanym od strony instrumentarium przez brzmienie organ i generowane elektronicznie chórki, skłania mnie do refleksji że gdyby Beethoven dożył czasów syntezatorów prawdopodobnie grałby bardzo podobnie. Tyle, że gdy nawet ogłuchł to i tak tworzył nadal. Wielka szkoda, że Tomasz Kubiak sensu w tym już nie widzi...(9/10) 

Instrumentarium: Casio SZ1, Roland U220, Roland JD800, Alexis Quadraverb, Mackie Microseries 1202, Atari 1040 ST, Steinberg Pro 24

1.Part 1(3.55)
2. Part 2(5.27)
3. Part 3(5.05)
4. Part 4(1.33)
5. Part 5(3.15)
6. Part 6(4.19)
7. Part 7(3.09)
8. Part 8(5.39)
9. Part 9(2.13)
10. Part 10(5.50)
11. Part 11(5.24)
12. Part 12(3.21)

Top 30 polscy wykonawcy - miejsce 11


spawngamer

« powrót